Szkoła Podstawowa nr 2
im. Leonida Teligi w Kamieniu Pomorskim

Mieć czas dla dziecka to początek każdego wychowania

"Przeżyj to sam, przeżyj to sam,
Nie zamieniaj serca w twardy głaz, póki jeszcze serce masz…"

Lombard - "Przeżyj to sam"

 

Świat uczuć - 3

Mówiąc o tym, że istnieje potrzeba wyznaczenia każdemu dziecku jego własnego terytorium, mówiąc o istnieniu potrzeby wytyczenia granic, postępowania każdego dziecka, chcę również powiedzieć o rzeczy niesłychanie ważnej w każdej rodzinie, w każdym domu…
O domowej konstytucji.
Stwierdzenie rodziców –nie ojca, czy matki samodzielnie, ale obydwojga rodziców – "w tym domu, w naszym domu, istnieją takie a takie zasady postępowania, których wszyscy musimy przestrzegać" jest preambułą tej konstytucji.
Nie bójmy się tego, nie bójmy się określać zasad postępowania, warto o tym mówić do dziecka nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że ono jeszcze tego nie rozumie. Warto, jak modlitwę, uczyć tego od najmłodszych lat. To rodzice, jako dorośli, są zobowiązani do "napisania", lub wytyczenia zasad każdego domu. Rozważmy, by przy jakieś nadarzającej się okazji uzmysłowić to wszystkim członkom rodziny. Mianowicie- fakt istnienia takiej "domowej konstytucji". Świadomość funkcjonowania zasad w rodzinie jest jednym z czynników poczucia bezpieczeństwa u dzieci. Wyobraźmy sobie mecz piłki nożnej, w którym nie ma sędziego i przepisów, albo jazdę samochodem bez kodeksu drogowego. Nietrudno domyślić się, że zarówno w jednym jak i drugim przypadku, dojdzie do katastrofy. Podobnie rzecz ma się w rodzinie - brak zasad czyli "przepisów postępowania" wszystkich jej członków może doprowadzić do mniejszych lub większych konfliktów, lub nawet kryzysu.
O jakich zasadach myślę ? Na przykład o zasadzie wytyczania godzin używania komputera, oglądania TV przez dzieci (do której godziny, jakie programy), zasadzie poszanowania prywatności drugiego członka rodziny czy też informowanie pozostałych o miejscu pobytu i sposobie kontaktu.
O liczbie i obszarach obowiązywania zasad rodziny decyduje ona sama. Sądzę, że warto w tej kwestii zasięgnąć opinii nieco starszych dzieci, jednak decyzja o tym co będzie w domu normą, a co nie, należy zawsze do obydwojga rodziców.

Chciałbym teraz wrócić na chwilę do relacji rodzinnych. Potrzeba rozmowy, kontaktu emocjonalnego występuje u wszystkich ludzi każdego dnia.
Dzieci przychodzą do rodziców, często tylko po to, by najzwyczajniej w świecie po prostu się "wygadać". Nie zaś po to tylko, by rozwiązać nurtujący ich problem. Źródłem "polerowania" relacji międzyludzkich jest dawanie sobie nawzajem czasu, jest słuchanie ze zrozumieniem, tego co drugi człowiek, w tym również nasze dziecko, chce nam przekazać.
Każdego dnia spróbujmy więc w naszych rozmowach dać sobie, dać dziecku, poczucie wyjątkowości. Poczucie tego, że ten drugi członek rodziny jest dla nas ważny i jest nam potrzebny do normalnego funkcjonowania.
Jako przykład przytoczę tu zwroty którymi możemy zwracać się do dziecka – "gdy patrzę na Ciebie widzę np. ładnego chłopczyka , dziewczynkę (tu możemy powiedzieć o kolorach , kształtach, powierzchowności, ruchu ). Gdy patrzę na Ciebie to czuję np. radość (swoje uczucia dotyczące członka rodziny możemy wyrazić też słowami) ), czy też –gdy patrzę na Ciebie to wyobrażam sobie np. ciebie jako mądrego człowieka w przyszłości (tu możemy wyrazić słowem wszystkie nasze wyobrażenia dotyczące naszego dziecka).
To wszystko może umocnić jego wizerunek własny, to może zwiększyć poczucie własnej wartości.

Ważnym elementem, oprócz mówienia, jest też słuchanie o którym pisałem we wcześniejszych rozważaniach. W naszych rodzicielskich "słuchaniach", daj szansę swojemu dziecku by mówiło to co czuje, by jego uczucia mogły się objawić. Nigdy nie zaprzeczaj uczuciom dziecka, bowiem nikt nie ma mądrości i patentu na to, co czuje drugi człowiek. Jeśli Twoje dziecko mówi że jest mu źle, że czuje się rozbity, to proponuję, raczej potwierdź to uczucie, potwierdź to co usłyszałeś, daj wsparcie, powiedz że Tobie też się zdarzyło tak czuć, lub powiedz że w takiej sytuacji czułbyś się podobnie. Stosowanie "filozofowania" typu –"takie jest życie", dawanie rad bez prośby o to ze strony dziecka, czy też pytania zmieniające klimat spotkania (a co jadłeś na obiad w szkole?) nie są zbyt dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji, i mogą powodować irytację lub złość ze strony naszej pociechy.
Proponuję dawać szansę na to, by to dziecko samo poprosiło o pomoc. A może jest na tyle samodzielne że poradzi sobie samo, a Tobie chce tylko o tym powiedzieć?
Typowym pytaniem często padającym w naszych domach jest –"jak w szkole"? Ok - odpowiada często dziecko i…na tym kończy się rozmowa.

Dobrym początkiem rozmowy mogłoby być pytanie – "ciekaw jestem jak spędziłeś ten dzień w szkole" ? Lub - podziel się proszę swoim dzisiejszym sukcesem , co dobrego Cię dziś spotkało?
Bowiem jest to pytanie pozwalające na skonstruowanie opowiadania ze strony dziecka o faktach, które miały miejsce w szkole i uczuciach, które temu towarzyszyły.

Podsumowując dzisiejsze rozważania proponuję stosowanie 4 uniwersalnych zasad w rozmowie z dzieckiem:

  1. Słuchaj dziecka uważnie.
  2. Zaakceptuj , potwierdź jego uczucia (również za pomocą tzw. "otwieraczy" - yhm, aha, o rety! A to ciekawe...).
  3. Nazwij te uczucia - "musiało być Ci wstyd, byłeś zły, spotkała Cię przykrość".
  4. Jeśli jest taka potrzeba zamień pragnienia dziecka w fantazje (np. dziecko bardzo chce mieć rower, a Ciebie akurat w tym momencie na to nie stać – "gdybym miał zaczarowany ołówek narysował bym ci rower i spełniło by się wtedy twoje marzenie".

Andrzej Jędrzejewski

Zdjęcie utworzone przez pressfoto - pl.freepik.com