"Ześlij Panie jeśli możesz
Podziękowań słowa
Daj nam dobry Boże
Umieć się radować..."
Brathanki – "Hej góry, hej góry…"
Godzina Wielkanocnego pojednania
Nawet w najbardziej "poukładanej" rodzinie zdarza się, iż dzieci nie zawsze stosują do zasad określonych przez rodziców dotyczących funkcjonowania w domu. Nie ma recept uniwersalnych, które by się sprawdziły zawsze i wszędzie.
Z pewnością nie raz i dwa, my rodzice, zastanawialiśmy się jak temu zaradzić, co zrobić, by móc powiedzieć sobie, rodzinie i znajomym że nasza pociecha jest posłusznym dzieckiem. I wcale nie chodzi o to, żeby wprowadzać nie wiadomo jaką, tzw. pruską dyscyplinę, żeby wymuszać za pomocą metod siłowych posłuszeństwo na dziecku. Toczymy bowiem batalię nie o pojedyncze rundy w wychowaniu, lecz o całokształt, myśląc - do czego chce wychować moje dziecko.
Pewnie wielu z rodziców powie tak - nie słucha – wyciągać konsekwencje. Być może tak, ważne jest jednak by robić to mądrze, pamiętając o kilku ważnych regułach rządzących tym procesem.
Wychowanie to jak uprawa ogrodu i roślin. Jeśli oddane pod nasza pieczę rośliny będziemy tylko podlewać, rozrosną się w sposób zupełnie nie kontrolowany, tworząc busz. Potrzebna jest zatem pielęgnacyjna przycinka pędów, konarów, tudzież stosowanie nawożenia, by roślina wzrastała, rozwijała się w kierunku nadawanym przez ogrodnika. To oczywiście swoista alegoria.
Zanim jednak zaczniemy wyciągać konsekwencje - proponuję - sprawdźmy obiektywną przyczynę trudności z jaka boryka się nasze dziecko. Często bywa tak, że dziecko nie mówi dzień dobry naszym znajomym. Może mieć głęboko zakorzeniony wstyd i trudno mu, być może, pokonać go własnymi silami. Karanie w takim przypadku byłoby wielkim nieporozumieniem, a nawet krzywdą wyrządzoną dziecku. Lenistwo z kolei, bywa objawem braku motywacji. A nie odrabianie lekcji z języka polskiego - spowodowane być może dysleksja lub dysortografią. Dlatego proponuję, by sprawdzić, dlaczego tak się dzieje, że mamy ze strony naszej pociechy objawy nieposłuszeństwa. Także nie należy działać tak, by dziecko odbierało wyciąganie konsekwencji, jako zemstę ze strony rodzica, bo ma to być raczej nauka odpowiedzialności, nie zaś forma zemsty.
Jakiej odpowiedzialności uczymy wtedy, gdy ze względu na nasze subiektywne odczucie nieporządku w pokoju nastolatka wyrzucamy jego wszystkie ubrania na środek pokoju?
Możemy wywołać u dziecka tą czynnością uczucie upokorzenia i nienawiści. To co teraz powiem, jest niesłychanie trudne, ale nie jest niemożliwe. Proponuje byśmy jako rodzice nie działali pod wpływem emocji, lepiej dać sobie 15 minut na to, by emocje opadły i zaczął działać rozum. Dobrze jest mieć świadomość skutków naszego działania.
Chciałbym powiedzieć kilka słów o obrażaniu się na dzieci. Według mnie nie jest to objaw pomocny w procesie wychowania. No tak, ale jak sobie z tym poradzić, jeśli nasze uczucia dyktują co innego?
Proponuję spróbuj powiedzieć – czuje złość, za to że np. nie zrobiłeś zakupów i przez najbliższa godzinę chce pomilczeć. Nie wolno się obrażać, bo dziecko traci swoje poczucie wartości. Zawsze kiedy przychodzi wieczór, proszę wyznacz tzw. godzinę pojednania. Taka tradycja w rodzinie uczy umiejętności wybaczania zarówno rodziców, jak i dzieci. Możesz omówić spokojnie sytuacje która minęła, powiedzieć o konsekwencjach, ale podkreślić, że syn czy córka jest dla ciebie ważnym i wartościowym człowiekiem. Pojedyncze zachowanie nigdy nie przekreśla wartości człowieka, nawet jeśli się powtarza.
Następne nasuwające się pytanie – co z kłótniami w rodzinie?
Czy hołdować zasadzie – nigdy nie kłócić się przy dziecku?
Myślę że nie do końca jest to dobra metoda. Pozbawiamy bowiem dziecka możliwości zaczerpnięcia konstruktywnego wzorca rozwiązywania konfliktów, których przecież w życiu nie uniknie, choćbyśmy my sami, byli nie wiem jak dobrze ułożonym małżeństwem.
Tak jak wskazane jest by się nie obrażać, tak samo wskazane jest by lepiej wymieniać argumenty niż się obrażać. Co prawda bardzo daleki jestem od promocji kłótni agresywnej, wulgarnej ale mniejszym złem jest wymiana argumentów niż milczenie i duszenie w sobie emocji.
Jeśli sięgają one zenitu powiedz – "za 15 minut jak trochę ochłonę wrócimy do sprawy", ale zawsze proponuje by się odzywać, by zauważać dziecko. Ono powinno poczuć, że rodzic jest silniejszy niż emocje które nim próbują zawładnąć.
Andrzej Jędrzejewski - psycholog