Szkoła Podstawowa nr 2
im. Leonida Teligi w Kamieniu Pomorskim

Mieć czas dla dziecka to początek każdego wychowania

"Przydarzy pewnie się no, co drugiemu z was
Będziecie dzieci mieć za 18 lat
Znajdujcie dla nich czas i próbujcie je zawsze zrozumieć
Na nic bicie w twarz, bykowiec albo kij
By nie wyrósł wam bandyta albo świr
Daj swemu dziecku to czego dziś tobie brakuje..."

Perfect –"Bla,bla,bla"

Świat uczuć - 2

Mając 18 lat i słuchając tej piosenki "Perfectu", parę razy zdarzyło mi się pomyśleć dość buńczucznie - "dam swoim dzieciom wszystko to, czego mi dziś brakuje"... A mama powtarzała - "zobaczysz, jak to jest wychowywać swoje dzieci..." Dziś myśląc o wychowaniu, o opiece sprawowanej nad moją rodziną, zadaję sobie pytania – co jest dla mnie priorytetem? Czy moje dzieci czują się bezpiecznie? Czy są kochane i akceptowane? Czy naprawdę daję im to czego mi osobiście brakowało w dzieciństwie?

Bywa często tak, że nam rodzicom wydaje się, że zadaniem dziecka jest być szczęśliwym. Nic bardziej mylnego. Pamiętając własne dzieciństwo, myślę że to mit.

Zaryzykuję hipotezę że to rodzice są sprawcami poczucia szczęścia lub jego braku u dzieci. Myślę że wypełniając rolę rodzica nie można zapomnieć o tym by stale towarzyszyć swojemu dziecku w jego poznawaniu świata. Słowem - podstawowym zadaniem rodziców jest zwyczajnie być przy dziecku. I to nie "być" w sensie obecności fizycznej - tatuś ogląda film a dziecko się bawi obok.

To nazwałbym byciem "obok" dziecka.

Być z dzieckiem oznacza wejść z nim w kontakt emocjonalny. Oznacza mówienie do niego, ale i słuchanie, aktywne słuchanie ze zrozumieniem.

Proszę zadać sobie pytanie – jak się czujesz kiedy ktoś mówi do Ciebie, a patrzy na kogoś innego? Albo mówi do Ciebie, a patrzy w podłogę, zerka na zegarek, bądź odwraca się co chwilę do tyłu? A jeszcze gorzej, jeśli przegląda smartfona i mówi że Cię słucha...

Zapewne powiesz krótko - czuje się lekceważony. Bywa tak, że dziecko mówi do nas, a my dorośli myślimy o czymś zupełnie innym, lub robimy na dodatek jeszcze coś, oprócz słuchania naszej pociechy (np. piszemy co mamy do zrobienia nazajutrz). Podstawą kontaktu z drugim człowiekiem, a z dzieckiem w szczególności jest jego słuchanie. Żeby słuchać kogoś, najpierw spróbuj nauczyć się słuchać siebie. W tym celu spróbuj ofiarować sobie chwilę ciszy, każdego dnia, kilka, kilkadziesiąt minut...

Teraz chciałbym powiedzieć, może o rzeczach oczywistych, a może inaczej, chciałbym przypomnieć, to co wszyscy wiemy lub wiedzieliśmy...

Słuchać swojego dziecka, możesz biernie lub czynnie. W pierwszym przypadku – dajesz mu siebie, on mówi, a ty milczysz. Proponuję jednak by to milczenie nie było martwe. Dawaj dziecku sygnały, że rozumiesz co mówi, mimiką twarzy, kontaktem wzrokowym, pojedynczymi słowami(ach!, hmm, coś ty!). Pozwól mu by "urodziło" to co nosi w sobie, wszystkie stany emocji danej chwili, wszystkie uczucia...

Słuchanie czynne, czyli dialog ze słuchania zachodzi wówczas gdy czynnie uczestniczysz w opowieści dziecka. Słuchając, zadajesz pytania porządkujące tok wypowiedzi np. dlaczego? Jaki był twój cel? lub też stosujesz parafrazy czyli potwierdzasz swoimi słowami to co mówi dziecko (np..." słyszę że mówisz że wtedy byłeś z siebie dumny?"). Uwaga poświęcona dziecku podczas rozmowy owocować może jego uznaniem w rodzicu kogoś naprawdę bardzo bliskiego, kogoś, kto mając czas na wysłuchanie, daje jednocześnie sygnał - "jestem przy Tobie, masz we mnie oparcie".

Ale także daje sygnał dla dziecka -masz prawo do uczuć, które na pozór są nie do zaakceptowania przez niektórych rodziców.

Myślę o złości.

Funkcją tej emocji może być informowanie o poczuciu krzywdy, niesprawiedliwości, zagrożenia lub że coś jest po prostu nie fair.

Każdy człowiek, także dziecko, ma prawo do złości. Akceptacja tej emocji, nie jest jednak jednoznaczna z akceptacją każdego zachowania wyrażającego złość. Należy odróżnić uczucie od zachowania. Prawo do odczuwania złości nie oznacza prawa do krzyku, agresji słownej, czy przemocy fizycznej.

Pewien lekarz twierdził że lekarstwem na złość małego dziecka nie jest rozmowa, ale odciąganie na bok tej złości, przekładanie jej, zajęcie dziecka w tym momencie inną czynnością. Tylko czy w każdym przypadku jest to dobry wybór? Pozostawiam odpowiedź czytelnikowi...

Jeżeli nauczysz dziecko identyfikować emocje, w tym także złość, lub wściekłość, spróbuj nauczyć go wyrażać słowami -"jestem zły bo zabraniasz mi wyjść na dwór tato", lub "jestem wściekły bo zostałem oszukany podczas gry". Wypieranie, tłumienie emocji powoduje że kumulują się one w człowieku, co niekorzystnie może wpłynąć na jego zdrowie. Również emocje nie przeżywane w sposób właściwy, nie realizowane, mogą zamienić się w inne, lub prowadzić do chorób psychosomatycznych lub nawet zachowań destrukcyjnych wobec innych ludzi ( przemoc).

Powodem niezaspokojonych potrzeb wyższych u niektórych dzieci (potrzeba uznania, samorealizacji, przynależności) mogą być właśnie problemy z wyrażaniem uczuć. Jedną z przyczyn agresji u dzieci może być poczucie krzywdy, samotność, odrzucenie czy poczucie niższości. Bywa że przyczynia się to do stosowania przemocy przez dziecko. Może być też próbą zwrócenia na siebie uwagi, może być wołaniem - "ja tu jestem zauważ mnie, zauważ moje problemy, pomóż mi". Dzieci niczego nie robią bez powodu i często brak im umiejętności definiowania swoich stanów emocjonalnych.

Zachęcam Państwa do prób obserwacji dziecka, rozmów z nim, słuchania, słuchania, słuchania...

Do stawiania sobie pytań - dlaczego...?

Andrzej Jędrzejewski

 

Miłość zdjęcie utworzone przez valuavitaly - pl.freepik.com